Targi MWC/CES czy inne wydarzenia to zawsze ważne wydarzenie. Przed nimi zawsze pojawia się mnóstwo plotek, niewyraźnych zdjęć, bardziej/mniej dopracowanych renderów i mnóstwo informacji. Ameryki nie odkryję, ale wszystko to nie jest dziełem przypadku. 🙂
Jedni potrafią utrzymywać informacje w tajemnicy bardziej, inni mniej. Utrzymywać? Złe słowo.
Może inaczej: niektórzy producenci udostępniają więcej, inni mniej 🙂
Może niekoniecznie wszyscy sypią informacjami na prawo i lewo. Jednak niezależnie od ilości udostępnianych treści, mało kiedy jest to coś istotnego dla producenta, nas wszystkich, losów całego wszechświata.
Taki HTC na przykład nie jest mistrzem utrzymywania swoich produktów w tajemnicy. Dość powiedzieć, że o One M8 dosłownie wszystko wiadomo było miesiąc przed premierą. W tym roku sytuacja się powtórzyła, a wszyscy wokół i tak zadają pytania w rodzaju: czy to fake? czy nie? dlaczego zawsze wszystko wiadomo przed premierą?
HTC ma to gdzieś.
Z kolei z Samsungiem bywa różnie. Jak to na głównego gracza na rynku przystało, i zainteresowanie jest odpowiednio większe. Podobnie i odsetek „wiarygodnych” (wiarogodnych?) przecieków. Na końcu i tak okazuje się, że czymś koreański producent zaskakuje. Mimo tego, że już większość było wiadomo wcześniej.
Samsung również ma to gdzieś.
I nie tylko on. Apple. Nokia/Microsoft. Każdy.
Przy czym nie jest to tak, że ekskluzywne informacje udaje się wykraść mimo asysty komputerowych systemów bezpieczeństwa, z koniecznością użycia kanałów wentylacyjnych i wspólników. Takie rzeczy zostawmy Ethanowi Huntowi.
Skoro już o analogiach filmowo-serialowych, to dużo lepszym porównaniem jest House of Cards i dziennikarka Washington Herald, Zoe Barker, której Frank Underwood dostarcza informacje. Nagle szeregowy pracownik gazety ma dostęp do unikalnych informacji. W nieprawdopodobny sposób. Dalszych informacji wam oszczędzę. Tylko ja jestem takim debilem, by zaspoilerować sobie samemu przebieg wydarzeń.
Krótko i zwięźle: jeśli jest to konieczne, to informacje jak najbardziej da się utrzymać w tajemnicy. W 95% przypadków nie jest to ani trochę konieczne.
Przecieków udzielają sami producenci, jeśli tego chcą. A później przedstawiają swoje amazing, incredible, spectacular, wonderful, tremendous…
Aż taka premiera się doczekała osobnej nazwy. Stevenote.
W wypadku „zwykłych” urządzeń, kolejnego flagowca, następców wielu modeli, trzymanie w niepewności nie jest potrzebne. Zaprezentowano coś, czego wszyscy oczekiwali. Wielkie rozczarowanie. I tak w sklepach ustawią się kolejki.
Ale gdy trzeba, to na show zostanie zachowane to i owo. Np. HoloLens od Microsoftu. Poprawcie mnie, jeśli się mylę, ale nie było o okularach i całej platformie MS głośno. Wszystko zaczęło się od premiery. Grom z jasnego nieba.
Tak samo Apple Watch. iPhone’a 6/6 Plus każdy widział na zdjęciach, a o zegarku przewijały się szczątkowe informacje. Niby jakieś plotki, przecieki z niepewnego źródła… Każdy się smartwatcha od Apple spodziewał, ale chyba mało kto wyobrażał sobie, że będzie wyglądał jak wygląda.
No i w swojej nieskończonej głupocie Apple zaprezentowało zegarek, odłożyło jego premierę sprzedażową o ponad pół roku, by konkurenci mogli się na to odpowiednio przygotować. A może, jak zwykle, po to, by w internetach się wytworzył hype?
Każdy na tym zyskuje.
O producencie jest szum w różnego rodzaju mediach. Pojawiają się plotki, rozbudza się dyskusja, nakręca się ruch, a dziennikarze i blogerzy mają o czym pisać. Ja też. No po prostu idealna sytuacja 🙂
Wszystko jest kontrolowane.
To jest świat Apple’a/Google/Samsunga, kogokolwiek. Tych większych. A my w nim tylko żyjemy.