Plus Blog

Oferta w Plusie, Telefony, Telekomunikacja, Testy Telefonów, LTE

Słuchawki Nokia Purity – mini recenzja

Słuchawki Nokia Purity – mini recenzja

Zazwyczaj pierwszym akcesorium kupowanym do telefonu osobno są słuchawki. Najczęstszym powodem takiego stanu jest albo ich brak, albo jakość dźwięku oferowana przez te dołączane do zestawu. Oprócz dobrego dźwięku od słuchawek oczekuje się niekiedy i stylowego wyglądu. Znaną (zwłaszcza wśród młodzieży) firmą zajmującą się produkcją takich urządzeń jest Monster – przedsiębiorstwo kojarzone przede wszystkim z modeli sygnowanych nazwiskiem rapera Dr. Dre. Jednak Monster to nie tylko popularne „beatsy”, lecz także i seria Purity powstała w wyniku współpracy z Nokią. Do mnie trafiły słuchawki dokanałowe (w sprzedaży są dostępne też nauszne Purity HD) Purity – zapraszam do zapoznania się z moją opinią na ich temat.

Drażni mnie fakt, iż słuchawki dla niektórych mają przede wszystkim wyglądać, a nie grać. Niby nie o tym ma być ten wpis, ale właśnie z takimi urządzeniami kojarzyły mi się produkty firmy Monster. Czyli choćby nauszne słuchawki Beats Solo, których charakterystyką dźwięku się rozczarowałem. Bardziej zadowolony byłem z dołączonego do HTC Sensation XL modelu urbeats. Jednak w wypadku obu odrzucał mnie niekorzystny stosunek cena/jakość oraz całe mrowie podróbek w pewnym miejscu, gdzie polscy internauci robią zakupy najczęściej. Co nie zmienia faktu, że byłem ciekaw, jak sprawuje się owoc współpracy Nokii i firmy Monster. No i mam.

Opakowanie i zestaw

W eleganckie czarne pudełko zapakowano:

  • oczywiście słuchawki (o kodowym oznaczeniu WH-920)
  • pokrowiec
  • przejściówka (z minijacka na minijacka – wydaje się to dziwne, ale o tym jeszcze napiszę)
  • zestaw wymiennych gumek, których jest całkiem sporo
  • miniprzewodnik po funkcjach urządzenia (określenie „instrukcja obsługi” w wypadku słuchawek brzmi co najmniej śmiesznie)

Otwieram paczkę od kuriera – różowe… Taki urok dostawania sprzętu do testów – „nigdy nie wiesz, na co trafisz”. Wg strony producenta jest to kolor fuksji. Dla mnie to różowy… Oprócz niego w sprzedaży są dostępne egzemplarze w mniej kontrowersyjnych, lecz równie intensywnych kolorach: czerwieni, bieli, czerni, żółci i cyjanu. Jeśli chodzi o skład zestawu, to nie mam najmniejszych zastrzeżeń. Trudno wymagać jakichś dodatkowych akcesoriów do słuchawek.

Wygląd, budowa

Na samym początku rzuca się w oczy kabel. Napis WH-920 na drugiej stronie pilota dodatkowo potęguje wspomnienia związane z dodawanymi do wielu modeli Nokii słuchawkami WH-205. Z jednej strony, w słuchawkach tej klasy można się było spodziewać bardziej solidnego, a przynajmniej wyglądającego na solidniejszy kabla. Konstrukcja ta ma jednak swoje zalety. Przewód ten reklamowany jest jako nieplączący się. I to prawda – można łatwo go rozprostować jednym ruchem, nie polecam jednak używania do tego sporej siły.

Wspomniałem wcześniej o przejściówce z minijacka na minijacka. Potrzebne? Nawet bardzo. Słuchawki Purity są wyposażone w pilota. A co to oznacza? Inną konstrukcję wtyku i różne problemy z kompatybilnością. Właśnie po to do zestawu dołączono przejściówkę zakończoną kątowym wtykiem (swoją drogą – świetne rozwiązanie, dzięki czemu wtyk jest solidniejszy i mniej narażony na różne wymuszone pozycje pracy) – bez niej słuchawki nie są na takiej Nokii 808 obsługiwane. Podłączenie do Nokii 6303i również wywołało komunikat o „nieobsługiwanym akcesorium”. Razem z Motorolą E8 działały, ale dźwięk był zniekształcony, jakby minijack nie został włożony do końca – spowodowane jest to jednak obecnością pilota.

Podoba mi się wzornictwo słuchawek. Są one dosyć kanciaste, wyglądają nowocześnie, a logo firmy Monster prezentuje się całkiem dobrze. Logo fińskiego producenta umieszczono na obudowie przetworników. Oprócz tego są bardzo wygodne – gumki, które są dostępne w standardzie w kilku różnych rozmiarach, doskonale wypełniają ucho i dopasowują się do jego kształtu. Izolacja od dźwięków zewnętrznych również stoi na wysokim poziomie.

 

Wnętrze, czyli jak to gra?

Pierwsze wrażenie – wow. Jaki to ma bas. Soczysty, mocny… perfekcja. Lubię czasem podczas słuchania różnych utworów zwrócić większą uwagę na linię basową – z tymi słuchawkami niektóre utwory naprawdę da się odkryć na nowo. Jednak przyszedł czas na testy bardziej syntetyczne.

Jak na słuchawki dokanałowe, przestrzeń jest całkiem spora. Jest to jeden z głównych powodów, dla których nawet na zewnątrz noszę nauszniki, a nie popularne „doki”. Lubię czuć separację instrumentów, a na niektórych krążkach, gdzie specjaliści od reżyserii dźwięku pokazali co potrafią, naprawdę mocno to słychać. Niekiedy mi brakuje tego w różnych „dokanałówkach”, ale Purity w tej kwestii spisują się całkiem dobrze. Szeroka scena, dobre odzwierciedlenie położenia instrumentów czy różnych kanałów – spodobało mi się.

Do testów dźwięku wybrałem kilkanaście utworów o różnych szczególnych cechach, które pozwalają pokazać potencjał (lub jego brak) danych słuchawek. Pochodzą one z różnych gatunków, ale to akurat nie ma już takiego znaczenia.

Jako basista z zamiłowania, najpierw zwróciłem uwagę na niższe tony. I tu brzmią one naprawdę nieźle. Monster szczyci się tym, że produkuje słuchawki z potężnym, nisko schodzącym basem. Purity właśnie tak brzmią. Bas schodzi bardzo nisko, ale większym plusem jest fakt, iż jest on punktowy i się „nie rozlewa”.  Zadowoleni będą również fani „mocnego łupnięcia” – ten efekt w słuchawkach Purity zdecydowanie czuć. Bardzo ładnie słychać to w początkowym fragmencie utworu „This World” zespołu Zero 7 – trudny do „przełknięcia” dla niektórych słuchawek basowy motyw na początku brzmi świetnie – poszczególne dźwięki się wyodrębniają, dzięki czemu nie ma efektu „papki”. Na całej płycie słychać zróżnicowaną i bogatą linię basową – której na słuchawkach Nokii słucha się z ogromną przyjemnością. Szkoda tylko, że wyższe rejestry basowe potrafią się niekiedy „rozlać” i sprawiać wrażenie bezkształtnych. Całościowo jednak nie można się do jakości basu przyczepić – niezależnie czy to utwory Boney M, Davida Guetty czy też zespołu Nightwish lub Led Zeppelin.

Tony wysokie również robią wrażenie. Talerze, bębny i werble podczas słuchania klasycznego „Take Five” kwartetu Dave’a Brubecka wprowadzają słuchacza w zadowolenie. Soprany są dopracowane. O ile w speedmetalowych perkusyjnych rytmach słuchawki Nokii potrafią się zgubić, to już perkusja wolniejsza (co nie oznacza wolna, czego przykładem jest choćby utwór „Harakiri” Serja Tankiana) nie jest dla Nokii problemem. Zwłaszcza dźwięki talerzy, na przykład na początku znanego z filmu Matrix utworu „Wake Up” grupy Rage Against The Machine, są soczyste i robią wręcz piorunujące wrażenie. Nie bez znaczenia jest też opisana wcześniej przestrzeń, co zdecydowanie dodaje takim dźwiękom uroku. Rewelacja.

Jest też jednak druga strona medalu. Po pierwsze – średnica. Gitary rytmiczne czy też solówki zlewają się z krańcowymi pasmami. Detalicznie basy i soprany brzmią znakomicie, jednak są one podbite kosztem średnich rejestrów. Zamiast cieszyć się pięknem  gitarowego solo, wsłuchujemy się, by w ogóle je dostrzec. Także i wokale jakoś zbytnio się nie wybijają, przesłonięte przez skrajne częstotliwości. Zwłaszcza jeśli nagromadzi się sporo instrumentów – wolę słuchawki z mniej podbitym basem czy też górą, jednak zbalansowane całościowo. Mniej efektowne, ale bardziej efektywne. W wypadku rocka czy też metalu Purity się nie sprawdzają. I są to odczucia subiektywne, całościowe – podczas słuchania muzyki nikt raczej nie zagłębia się w detale, tylko cieszy się dobrą jakością. Te słuchawki nie są uniwersalne, co niekorzystnie wpływa na ich ocenę.

Podsumowanie

Jest grupa ludzi, która uważa, iż nie ma czegoś takiego jak słuchawki do konkretnego modelu muzyki. Ale testowane Purity to jeden z dobrych przykładów, że takowe istnieją. Zaletami tych słuchawek jest dobre odzwierciedlenie krańcowych częstotliwości. Co to oznacza dla szarego użytkownika? Że jeśli ktoś słucha muzyki dynamicznej, stawiającej na podbite basy i górę – na przykład techno czy popu – nie rozczaruje się słuchawkami od firmy Monster. Nawet w innych gatunkach słuchawki potrafią pokazać swoje atuty.

Nie da się jednak jednoznacznie ocenić słuchawek Purity. Moim zdaniem producent za bardzo skupił się na detalach i ich dopieszczeniu, podczas gdy całościowy obraz dźwięku pozostawia sporo do życzenia. Tak jak pisałem – jeśli się wsłuchać w szczegóły i oceniać dźwięk, rozkładając go na czynniki pierwsze, słuchawki Nokii mają sporo mocnych stron. Jednak całokształt nie jest najlepszy. Słuchawki polecam osobom słuchającym rapu, techno, czy też elektroniki lub popu, dla których liczy się dobry bas i mocne „łupnięcie”. Miłośnicy różnych odmian rocka czy metalu bądź lżejszej muzyki wokalnej mogą się niestety srogo rozczarować. Jednak po testach będzie mi brakować właśnie tych detali, smaczków: soczystej perkusji czy też bardzo dobrze kontrolowanego basu.

We wspomnianym na samym początku najpopularniejszym, przynajmniej w Polsce, miejscu do dokonywania transakcji słuchawki Nokii kosztują… około 250-300 złotych za nowy egzemplarz. Przyznam szczerze, że wprawiło mnie to w dodatkowe wątpliwości co do całościowej oceny słuchawek. Monster jednak zawsze się cenił, Nokia podobnie. Może nie warto tyle dać za te słuchawki, jednak jeśli trafimy na dobrą okazję, mogą się okazać całkiem ciekawym wyborem. Całościowa ocena słuchawek to 6/10, za samą jakość dźwięku wystawiłbym podobną ocenę.

Zalety:

  • atrakcyjny młodzieżowy design
  • nieplączący się kabel
  • dobre dopasowanie do kształtu ucha
  • bardzo dobra przestrzeń i świetna izolacja od dźwięków otoczenia
  • wyśmienitej jakości punktowy bas i soczyste soprany

Wady:

  • niezbyt atrakcyjny stosunek jakości do ceny
  • zbytnie podbicie krańcowych częstotliwości, co odbija się na jakości wokali i średnich tonów
  • całościowo dźwięk pozostawia nieco do życzenia

Udostępnij

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x