Nie da się ukryć, że przed premierą 6-tej generacji flagowych Galaxy wszyscy oczekiwali głównie odpowiedzi na dwa pytania. Pierwsze: jak Samsung zmieni swój styl? Drugie, poniekąd powiązane: czym nowe Galaxy chcą walczyć z iPhone’ami? Na pierwsze pytanie poznaliśmy odpowiedź. Na drugie nie jest ona ani trochę oczywista.
Żeby nie było – nowe Galaxy robią świetne wrażenie. Dzięki ulepszonemu wykonaniu, materiałom i wzornictwu androidowa konkurencja traci część przewag.
Nagle Samsung nie zaczyna kojarzyć się z tandetnymi materiałami nawet we flagowych modelach. Wręcz przeciwnie.
Kontrowersyjny ruch w postaci usunięcia slotu kart microSD i zastosowania obudowy unibody tak naprawdę nie ma żadnego znaczenia użytkowego. Co innego bariera w świadomości – nawet osoby, które nie wykorzystają ułamka pamięci wewnętrznej, mogą pomyśleć: „Nie ma slotu kart pamięci? Nie kupuję!”.
Mimo to w połączeniu z pozycją Samsunga na androidowym rynku i jego marketingiem ten smartfon jest wręcz skazany na sukces. Nadrobił braki i ponownie w segmencie nie-iPhone’ów ma szansę odjechać konkurencji.
Wszyscy jednak wiemy, że to nie na rzecz HTC/Sony/Microsoftu/LG Samsung traci udziały. Wszyscy wymienieni konkurenci nie są dla Samsunga większym zagrożeniem.
Co innego Apple.
Samsung upodobnił swoje nowe smartfony do konkurencyjnych iPhone’ów do granic możliwości. OK – jeśli za tym idzie np. lepsze wykonanie, to czemu nie. W segmencie Androida to nie jest wielki problem. Ale w walce z firmą z USA sytuacja się zmienia.
NIE DA SIĘ WYGRAĆ Z APPLE, NAŚLADUJĄC APPLE.
Spora grupa ludzi jest w stanie kupić iPhone’a tylko dlatego, że to iPhone. Samsung na taki komfort liczyć nie może.
A rezygnując z wielu zalet/cech odróżniających go od jabłkowego konkurenta (slot na karty pamięci/niższa cena), ta przewaga ma jeszcze większe znaczenie.
Upodobnienie do iPhone’ów to ryzyko. Ryzyko straty klientów, którzy wybierali Galaxy, bo nie pasowały im ograniczenia telefonów Apple podjęte w jednoznacznym celu. W celu przekonania do S6 osób, które dotychczas miały iPhone’y.
Paradoksalnie bardziej Samsungowi może pomóc wersja Edge. Nie walczy z produktami Apple (nie ta grupa docelowa) i choć droższa, to może się równie dobrze przyjąć – zakrzywiony ekran ciekawi i wyróżnia. O ile ponownie Samsung nie ograniczy dystrybucji zagiętej wersji, czyniąc z S6 Edge edycję kolekcjonerską.
Nowe, lepsze wzornictwo obudowy i nakładki, a zarazem sporo kompromisów sprzętowych – nowe Galaxy są zaskakująco obfite w sprzeczności i zbyt bardzo podobne do iPhone. To ostatnie w walce z pierwowzorem nie musi się okazać dobrym rozwiązaniem.
Wszystkie te zmiany na pokonanie androidowej konkurencji i polepszenie kondycji sprzedażowej mogą (choć nie muszą) wystarczyć. W starciu z Apple? Wątpię.