Plus Blog

Oferta w Plusie, Telefony, Telekomunikacja, Testy Telefonów, LTE

Test: Samsung Galaxy Tab 8.9 LTE

Przy różnych urządzeniach elektronicznych, a przy smartfonach i laptopach zwłaszcza, stale powtarza się jedno pytanie: jaki ekran? A to za dużo, a to niewygodnie będzie obsługiwać, a to na tym z kolei nic nie widać. I tak w kółko, a różnorodność przekątnych tylko pogłębia wątpliwości. Takiego wyboru nie mieli użytkownicy androidowych tabletów. Odcinając się od 9,7-calowego iPadowego wzorca, klienci mieli dwa rozwiązania: siódemka albo dziesiątka. 8,9 cala wydaje się więc idealną wielkością. Do tego obsługa najszybszego mobilnego Internetu w technologii LTE i uzyskujemy rynkowy hit… jednak nie do końca. Galaxy Tab 8.9 przypomina mniejszego klona Taba 10.1, który nie był wyjątkowo udanym modelem. Czy mimo wielu podobieństw do poprzednika, testowany tablet może być trafnym wyborem i przyjemnym w użytkowaniu urządzeniem? Zapraszam do lektury testu.

Zestaw

Urządzenie do testów otrzymaliśmy od operatora sieci Plus. W zestawie znalazły się:

  • tablet Samsung Galaxy Tab 8.9 LTE P7320 (wersja samplowa)
  • kabel USB
  • ładowarka z wymienną wtyczką i wejściem USB

Ładowarka dołączona do zestawu ładuje tablet w około 3,5 godziny od 0 do 100% (co jest jednak spowodowane dużą pojemnością baterii). Kabel jest zakończony portem dokowania Samsunga, jednak lepszym wyjściem byłoby zaimplementowanie dodatkowo przez koreańskiego producenta w swoim tablecie portu microUSB. Egzemplarze sprzedażowe są wyposażone dodatkowo w: białe słuchawki dokanałowe, dokumenty (instrukcja obsługi i karta gwarancyjna). Aż by się chciało czegoś więcej do sprzętu z wysokiej półki, do której należy Galaxy Tab. Prosty pokrowiec czy chociaż ściereczka do ekranu, choć konkurencja nie jest wiele lepsza – do najnowszego iPada nie są nawet dodawane słuchawki, nawet najprostsze, a tablet z Cupertino jest droższy od produktu Samsunga. Podsumowując, zestaw jest w dalszym ciągu bardzo podstawowy i niestety nie zanosi się na żadną rewolucję w tej kwestii.

Wygląd

Pierwszy, siedmiocalowy Galaxy Tab był zdecydowanie grubszy od królującego wtedy iPada i nie przypominał płaskiego do granic możliwości „placka”, bardziej książkę. Wiązało się to z ergonomią – tablet mieszczący się w jednej dłoni i w taki sposób najczęściej przenoszony nie mógł być zbyt płaski. Po umiarkowanym sukcesie tego produktu Samsung upodobnił swoje urządzenia do konkurenta ze Stanów Zjednoczonych i zarówno Tab 10.1, jak i 8.9 LTE są ekstremalnie wręcz smukłe. Z tyłu urządzenia zastosowano jednak plastik zamiast metalowej bryły, co nie zmienia faktu, że Tab 8.9 jest sztywną, zwartą, nierozbieralną konstrukcją unibody. Może nie jest on tak ekskluzywny jak w pełni metalowy iPad, jednak pod względem spasowania części składowych tablet Samsunga absolutnie nie ma się czego wstydzić.

   

Przód tabletu zajmuje oczywiście ekran. Ma on przekątną 8,9”, rozdzielczość 1280×720, czyli HD, co daje gęstość pikseli 170 ppi, a więc większą niż w iPadzie 1/2. Wzrokowo nie wzbudza on absolutnie żadnych zastrzeżeń. Choć nie jest to ekran AMOLED, gdzie czerń jest prawdziwie czarna, a kolory są czasem nienaturalnie żywe, to i tak jest bardzo dobrze. Czytelność w słońcu i jasność ekranu nawet bez automatycznego podświetlenia stoją na wysokim poziomie, podobnie rzecz ma się z kątami widzenia. Kolory nie są wyblakłe, a kontrast również jest zadowalający – widać, że to wyświetlacz godny urządzenia z najwyższej półki. Jest on otoczony ramką, wewnątrz której umiejscowiono: na dole logo Samsunga, a na górze czujnik oświetlenia oraz kamerkę do wideorozmów. Dodatkowo na testowym egzemplarzu widnieje napis „Samsung Confidential”, nieobecny w sprzedażowej wersji. Tył urządzenia w przeważającej części został pokryty śliskim, błyszczącym plastikiem. Wyjątkiem jest jedynie metalowy rant połączony z ramką okalającą urządzenie. W jego wnętrzu umieszczono, identycznie jak w Galaxy Tabie 10.1, obiektyw aparatu o rozdzielczości matrycy 3,2 Mpx wyposażonego w autofocus oraz lampę doświetlającą LED.

  

Z tyłu oprócz wymienionych wcześniej elementów widnieją jedynie: logo Samsunga i logo standardu łączności LTE. U nas znalazła się, z racji tego, że to egzemplarz testowy, stosowna informacja na ten temat. W przeciwieństwie do Taba 10.1, próżno szukać na dole informacji o modelu, zastosowanej pamięci czy też numeru identyfikacyjnego. Na górze tabletu ulokowano, wymieniając od lewej strony: włącznik, za pomocą którego można wzbudzić urządzenie ze stanu bezczynności, zablokować ekran lub włączyć tryb samolotowy, klawisze regulacji głośności, gniazdo mini-jack 3,5 mm, mikrofon oraz slot kart SIM (na szczęście tych standardowych, a nie microSIM). Dół jest zdecydowanie uboższy – znajdziemy tam jedynie port dokowania/ładowania/transmisji danych oraz…głośniki stereo. Przy okazji opisywania Galaxy Taba 10.1 skrytykowałem nieudaną lokalizację głośników – tam były umieszczone one po bokach i podczas grania w gry z elementami umieszczonymi po bokach zasłaniało się wyloty głośników. Tutaj umiejscowienie głośników także nie jest najlepsze. Lepiej byłoby umieścić je na górze lub nisko po bokach albo jak to w telefonach jest najczęściej – po prostu z tyłu, jednak na to nie pozwala zbyt płaska obudowa. Nieudaną lokalizację za to rekompensuje jakość głośników, ale o tym trochę później. Obudowa radzi sobie dosyć dobrze z odprowadzaniem ciepła, grzejąc się jedynie w okolicy obiektywu aparatu, jednakże nie są to mocno uciążliwe temperatury.

 

Jak już wspomniałem wcześniej, spasowanie elementów w Tabie 8.9 stoi na najwyższym poziomie. Usilnie szukając wad, można zauważyć minimalne ugięcie się plastikowej części z tyłu. W codziennym użytkowaniu jednak wielu użytkowników nawet nie odkryje czegoś takiego. Reszta to już same zalety. Nic nie odłazi ani nie wydaje z siebie niepokojących odgłosów. Materiały także są dobre: prawdziwie metalowa ramka obiegająca urządzenie, szkło i plastik, który jednak nie jest doskonały – to ten sam materiał co w Tabie 10.1. Jest on dosyć śliski i dosyć szybko zbiera on ślady użytkowania w postaci rys czy odcisków palców. Te ostatnie również znajdą się na ekranie, jednak nie w nadmiernej ilości. Jakość wykonania tabletu jest bardzo dobra, a wzornictwo przemyślane i atrakcyjne. Poza lokalizacją głośników, nie ma jakichś nadmiernych braków ergonomicznych.

Wewnątrz…

Samsung Galaxy Tab 8.9 LTE pracuje pod kontrolą Androida w wersji 3.2 Honeycomb, czyli edycji specjalnie przystosowanej do tabletów. Niedawno producent zapowiedział oficjalną aktualizację oprogramowania dla swoich tabletów do wersji 4.0 o nazwie kodowej Ice Cream Sandwich, jednak P7320 nie znalazł się na liście urządzeń, które otrzymają najnowsze oprogramowanie. Sam interfejs (i elementy standardowe, i aplikacje od koreańskiego producenta) jest całkiem intuicyjny i wygodny w obsłudze. Dobrym patentem jest typowo komputerowy dolny pasek – choć i do niego trzeba się przyzwyczaić. Na samym początku oznaczenia elementów mogą wprowadzać w błąd, a użytkownicy przyzwyczajeni do smartfonowego docka będą musieli szukać menu aplikacji gdzie indziej niż na dole ekranu. Tradycyjnie muszę pochwalić menu dostępne po kliknięciu na zegarek w prawym dolnym rogu, gdzie otrzymamy podgląd informacji o baterii czy też włączonych modułach transmisji danych, z poziomu tego pola można też błyskawicznie włączyć interfejsy bezprzewodowe lub sprawdzić powiadomienia, na przykład te z instalowania aplikacji. Oczywiście ten element ma też wady, ponieważ pasek jest stale widoczny i niekiedy przeszkadza w wypadku uruchomionych gier czy też innych aplikacji – jest to oczywiste marnotrawstwo miejsca i nie oszukujmy się, niekiedy nie wygląda to najlepiej. System został uzupełniony nakładką Samsunga – TouchWiz UX. Standardowo mamy do dyspozycji 5 pulpitów, w tym niektóre z nich (także i główny ekran) testowo zapełnione widżetami przygotowanymi przez producenta. Nie ma zbyt wielkiego wyboru, w przeciwieństwie do HTC Sense.

  

  

Jednakże czego jak czego, ale widżetów i wszelkiej maści elementów personalizacyjnych w Google Play nie brakuje. W Google Play właśnie znajdziemy setki aplikacji, chociaż nie wszystkie są wyświetlane, jeśli przeszukujemy zasoby sklepu za pomocą tabletu. Z kolei jeśli już je znajdziemy, to z rzadka może się okazać, że program/gra nie jest do tabletu przystosowana. W wypadku tych popularniejszych bezproblemowo skalują się na pełnym ekranie, z wyjątkiem oczywiście paska na dole, o czym pisałem wcześniej. Choć też czasem znajdą się takie, które działać nie będą albo nie są poprawnie wyświetlane, i to nie są jakieś podrzędne produkcje. Mam tu na myśli choćby popularną grę TapTap Revenge. Mniej znane aplikacje w większości też się poprawnie wyświetlają. Nie do końca spodobał mi się ekrany główne kategorii i całego sklepu, które są w mojej opinii zbyt przeładowane grafiką. Wchodząc głębiej, jest jednak już tylko lepiej. Większy ekran tabletu daje lepszy podgląd materiałów multimedialnych w opisie aplikacji – filmów, recenzji czy też zrzutów ekranu. Aplikacje można wyszukiwać za pomocą głosu. Nie musimy się jednak ograniczać do Android Market – Samsung udostępnił własny sklep Samsung Apps. Dodatkowo do tabletu trafiło kilka aplikacji w standardzie: eBook, Music Hub (z przekierowaniem do sklepu z muzyką, na plus bogata oferta), Readers Hub, czytnik wiadomości Pulse i pakiet biurowy Polaris Office.

  

  

Szybkość systemu na testowanym tablecie rozczarowuje. Oczekuje się dużo więcej od wysokiej klasy podzespołów (1 GB RAMu, dwurdzeniowy procesor 1,2 GHz). Być może to właśnie nakładka jest główną przyczyną niezbyt szybkiej pracy tabletu. O ile działanie gier czy aplikacji nie wzbudza żadnych zastrzeżeń, o tyle przewijanie ekranów głównych czy buszowanie w ustawieniach lub innych opcjach powoduje, iż tablet zaczyna pracować skokowo. Zastąpienie nakładki inną, dostępną z Marketu daje dużo lepszy efekt – wreszcie ekrany są przewijane płynnie, podobnie jest z menu aplikacji, już nie mówiąc o podpasowaniu elementów czy to docka, czy to klawiszy skrótów pod siebie.

Wiadomości i szeroko pojęty Internet

Tablety z założenia nie miały służyć do dzwonienia, dodatkowo rozmowa z nawet najmniejszą, 7-calową patelnią przy uchu wygląda – nie oszukujmy się – dosyć komicznie. Choć w pierwszym Galaxy Tabie można było rozmawiać, ograniczenie jednak było czysto sprzętowe, mianowicie brak głośnika od rozmów. Lecz tablet to bardziej „domowe zwierzę” i możliwość rozmawiania przez zestaw głośnomówiący nie byłaby głupim pomysłem. Jednak przez Taba 8.9 rozmawiać da się jedynie przez Skype.

Da się za to komunikować za pomocą SMSów. Klawiatura ma spore rozmiary i całkiem wygodnie wprowadza się przez nią tekst – po krótkim treningu i odpowiednim zorientowaniu tabletu w wygodną dla nas pozycję wpisywanie tekstu będzie się odbywać bardzo szybko i przypominać pisanie w iście komputerowym stylu. Dla osób, które nie lubią zbytnio klikać po dotykowym ekranie, przygotowano rozpoznawanie pisma odręcznego, dyktowanie treści głosowo czy też klawiaturę Swype. Pierwszy sposób zdecydowanie zawodzi, dodatkowo precyzja pisania za pomocą palca, a nie jakiegokolwiek narzędzia o cieńszej końcówce jest dosyć dyskusyjna. O wiele lepiej jest z dyktowaniem treści – potrzebne jest jednak do tego połączenie z Internetem (swoją drogą absurdalne rozwiązanie, być może spowodowane rozpoznawaniem głosu przez serwery Google’a, a nie bezpośrednio przez system). Ostatnia opcja, słynna już klawiatura Swype sprawdza się absolutnie znakomicie i nie nastręcza absolutnie żadnych problemów natury ergonomicznej, słowa także rozpoznawane są dobrze. Jakby tego było mało, możemy dowolnie ustawiać proporcje między dokładnością przewidywania a szybkością rozpoznawania – wprost czysta perfekcja.

 

Natomiast przeglądanie Internetu to czynność do której tablety zostały wręcz stworzone i z taką myślą wręcz zaprojektowane – by sprzęt szybko był wzbudzany ze stanu uśpienia, by się szybko uruchamiał, a przeglądarka miała czekać na użytkownika, a nie na odwrót. Co by nie mówić na Apple’a, to właśnie iPad był takim urządzeniem, w którym wszystko „po prostu działało” (swoją drogą Apple stawia na to we wszystkich swych produktach). I to jak działało. Przeglądarka z racji wykorzystania dużego ekranu została zmieniona w stosunku do tej ze smartfonów. Dodano podgląd kart na górze, dzięki czemu można szybko przełączać się pomiędzy zakładkami, i można w karty łatwo trafić (ze smartfonem, nawet z Note byłoby raczej ciężko). Aplikacja wita nas widokiem najczęściej odwiedzanych stron. Obsługuje ona Flasha (do czasu, gdy w urządzeniu nie zagości Android 4.1 Jelly Bean) i różne dodatki. Póki nie wyświetlamy w niej wymagających treści, działa bardzo dobrze. Nawigacja odbywa się sprawnie, nie czekamy na powiększenie ekranu przez multitouch, jedynie czasem są problemy z odczytaniem kliknięcia w mniejsze linki – przy ich nagromadzeniu możemy wybrać jedno hiperłącze, a otworzyć może się inne, i to nawet przy dużym powiększeniu. Gorzej jest, gdy w przeglądarce zaczniemy np. oglądać filmy w wysokiej jakości, i to w wersji desktopowej YouTube’a. Galaxy Tab 10.1 dostał czkawki dopiero przy 1080p, młodszy brat mimo lepszego procesora potrafi przyciąć już w 720p… Przy odtwarzaniu filmu nawet i w standardowej jakości w tle, przeglądarka potrafi się zawiesić lub zrestartować, i to dosyć często. Dodatkowo nie ma opcji wyłączenia przedstawiania się jako urządzenie mobilne, przez co mimo wybierania wersji desktopowej z uporem wyświetla nam się odsłona dla telefonów komórkowych. Pomaga zmiana przeglądarki – w moim wypadku na Dolphin Browser HD, choć ta także szybkością nie grzeszy, jednak kolejną zaletą względem tej systemowej jest większa stabilność.

   

Aplikacja YT na tablety jest po prostu genialna. Wita nas ona efektownie wyglądającą tabelą z miniaturami polecanych filmów. W podobnym układzie wyświetla się lista wyszukiwania. Aplikacja, podobnie jak przeglądarka zdecydowanie wykorzystuje możliwości sprzętowe w postaci większego ekranu – wszystko się mieści, jest odpowiednio duże i uporządkowane. Film wyświetla się domyślnie w okienku – nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by powiększyć je do pełnego ekranu. Jeśli dodatkowo materiały są wysokiej jakości, to z YouTube’a aż chce się korzystać.

   

Muzyka

Po uruchomieniu programu odpowiedzialnego za odtwarzanie muzyki, naszym oczom ukaże się główne okno podzielone na trzy belki: lewa belka odpowiedzialna jest za sortowanie dostępnych plików według różnych kryteriów. Posortowane pliki, albumy, czy listy zobaczymy w największej kolumnie, która znajduje się na środku. Po prawo zobaczymy małe okno do sterowania odtwarzaczem (w nim także wyświetla się okładka albumu, jeśli takowa jest przypisana), które opcjonalnie może się powiększyć na cały ekran. Pod tym okienkiem zobaczymy listę ostatnio odtwarzanych plików. Nie zapomniano także o opcjach dodatkowych, np. włączeniu emulacji dźwięku przestrzennego 5.1 (w Tabie 8.9 nie robi to już niestety takiego wrażenia jak w 10.1) czy też ustawieniu equalizera. W wypadku korektora możemy wybrać jedno z predefiniowanych ustawień lub utworzyć własne za pomocą balansu głośności częstotliwości. Niektóre z opcji się wykluczają i nie możemy włączyć kilku jednocześnie. Udostępniono także możliwość personalizacji okna głównego. W praktyce oznacza to wybranie elementów, które wyświetlają się na lewej belce – wybór więc jest dosyć skromny.

  

  

Zdecydowanie większe znaczenie od wyglądu aplikacji odtwarzacza ma jednak jakość dźwięku. W Tabie 8.9 jest ona identyczna jak w Tabie 10.1. Nie jest to jednak wadą, ponieważ w obu urządzeniach jakość jest po prostu rewelacyjna. Na wyjściu jest bardzo dużo głośności, co ma spore znaczenie w wypadku podłączenia jakichś większych słuchawek, by nie było za cicho. Już w standardzie dźwięk ma sporą dynamikę, a dźwięk nie jest tak przebasowany jak w większości Nokii. Brzmienie jest bardziej surowe, jednak od czegoś jest equalizer – końcowy efekt jest niesamowity. Także głośniki zewnętrzne grają bardzo głośno i dobrze – dźwięk jest pełny częstotliwościowo i bardzo przyjemny w odbiorze. W przeciwieństwie do grających głównie górną częścią pasma głośników w telefonach, te w Tabie 8.9 mają słyszalne basy, a dźwięk nie drażni uszu tnącymi sopranami. Jakość odtwarzanej muzyki oceniam jako absolutnie topową.

Aparat

Powtarzam to po raz kolejny – robienie zdjęć tabletem zdecydowanie nie należy do najwygodniejszych i wygląda dosyć śmiesznie. Jednak tablet jako urządzenie kompletne posiada zazwyczaj aparat, choć w wielu wypadkach jedynie „jest i działa”. Menu aparatu jest zdecydowanie ergonomiczne i łatwo się w nim połapać. Opcje, które mają w sobie zaszyte jakieś inne pozycje, umieszczone są po lewej stronie, na prawo znajdziemy jedynie przełącznik trybu pracy tabletu, spust migawki i miniaturę ostatniego zrobionego zdjęcia. Po dotknięciu tej ostatniej jesteśmy przenoszeni od razu do galerii – świetne rozwiązanie. Przycisk aparatu jest dwustopniowy – tak, Samsung opracował to w taki sposób, by ostrzenie można było ustawić wcześniej. Musimy tylko dotknąć przycisk w dolnej części i trzymać palec – wtedy ostrość zostanie ustawiona, lecz zdjęcie nie zostanie wykonane.

 

Jakość zdjęć należy ocenić jako dobrą. Zdjęcia sprawiają wrażenie nieco lepszych niż te z Taba 10.1. Tradycyjnie u Samsunga musimy liczyć się z traceniem szczegółów w okolicy krawędzi oraz problemy z pracą nawet w niewielkim nadmiarze światła. Ilość detali, jak na matrycę o rozdzielczości 5 Mpx, pozostawia nieco do życzenia. Tyle z negatywów. Kolory są na ogół naturalne, obrazy charakteryzują się zdecydowanie niższym poziomem szumów niż te z Taba 10.1. Tryb makro również radzi sobie bardzo dobrze, choć wynik około 6-8 cm nie jest jakiś wybitny.

Przykładowe zdjęcia:

  

  

  

  

Jakość filmów nie poraża. Wraz z rozdzielczością HD nie idzie w parze jakość. Obraz jest mało szczegółowy, choć płynny, kolory są lekko wyblakłe. Pod tym względem poprzednik radził sobie dużo lepiej.

Przykładowy film (wersja HD dostępna tylko na portalu Vimeo):

LTE i Tab 8.9 w Plusie

Wszelkie standardy transmisji bezprzewodowej są niczym, jeśli nie posiadamy odpowiednich warunków do korzystania z nich czy też w ofercie swojego operatora nie znajdziemy ich obsługi. Tak samo jest z LTE – jedynym operatorem w Polsce udostępniającym łączność LTE dla klientów jest Plus. W swojej ofercie oprócz tabletu Samsung Galaxy Tab 8.9 LTE posiada także laptopa Acer Aspire 5733, sprzedawanym w zestawie z modemem Huawei E398. Dla wariantu z laptopem/tabletem przygotowano cztery plany taryfowe:

  • taryfa codzienna, z limitem 6 GB (nowa umowa) lub 8 GB (osoby posiadające abonament w Plusie) za 79,90 zł; Galaxy Tab 8.9 LTE dostępny jest w tej taryfie za 449 zł
  • taryfa wszechstronna, z limitem 10 GB (nowa umowa) lub 13 GB (osoby posiadające abonament w Plusie) za 99,90 zł; Galaxy Tab 8.9 LTE dostępny jest w tej taryfie za 299 zł
  • taryfa intensywna, z limitem 15 GB (nowa umowa) lub 20 GB (osoby posiadające abonament w Plusie) za 129,90 zł; Galaxy Tab 8.9 LTE dostępny jest w tej taryfie za 1 zł
  • taryfa bardzo intensywna, z limitem 25 GB (nowa umowa) lub 30 GB (osoby posiadające abonament w Plusie) za 159,90 zł; Galaxy Tab 8.9 LTE dostępny jest w tej taryfie za 1 zł;

Pakiet danych jest do wykorzystania w godzinach 8:00-24:00, dodatkowo w każdym planie cenowym obowiązuje bez dodatkowych opłat pakiet danych dostepny w godzinach 24:00-8:00, wynoszący 50 GB. Ceny tabletu Samsung Galaxy Tab 8.9 LTE podane są dla umowy na 36 miesięcy. LTE jest najszybszym mobilnym Internetem w Polsce. Łączność za pomocą standardu LTE pozwala uzyskać prędkości pobierania do 100 Mb/s oraz wysyłania do 50 Mb/s. Jest to niewątpliwie przełomowa technologia mobilnego dostępu Internetu – opóźnienia przypominają te z łącz kablowych, a szybkość jest zdecydowanie najlepsza w segmencie technologii mobilnego dostępu do Internetu. Więcej informacji o LTE można przeczytać w teście przygotowanym przez naszą redakcję:

Test mobilnego Internetu LTE 4G 

Bateria

Ogniwo zasilające tablet Samsunga ma pojemność dorównującą bateriom z netbooków czy też laptopów – jest to aż 6100 mAh. Większy brat Taba 8.9 jest wyposażony w baterię o nieco większej pojemności – tam wynosiła ona 7000 mAh. Tab 10.1 zdecydowanie wyróżniał się na plus czasem pracy na pojedynczym ładowaniu. Tak samo jest w wypadku testowanego tabletu – bateria jest ogromną zaletą tego modelu. Choć w urządzeniu znajduje się sporo elementów z dużym zapotrzebowaniu na energię, Tab obchodzi się z baterią bardzo łagodnie. Zazwyczaj osiągałem 3 pełne doby, a komunikat o konieczności podładowania pojawił się w połowie czwartej. Każdego dnia korzystałem z Internetu (przez HSPA+) przez około 1,5 godziny, do tego czasem uruchomiłem grę bądź słuchałem w tle muzyki (obie czynności przez pół godziny). Co więcej – baterii praktycznie nie da się rozładować w jeden dzień. Trzeba wręcz się starać, by z premedytacją doprowadzić do wyczerpania baterii. Korzystając cały czas z Internetu przez HSPA+, nie udało mi się „wykończyć” Taba w pełną dobę. To chyba najlepiej świadczy o tym, jaką zaletą jest ogniwo w Tabie 8.9.

Podsumowując…

Im dłużej korzystałem z Taba 8.9, tym bardziej nasuwał mi się tylko jeden wniosek: „przecież to Tab 10.1, tylko mniejszy”. Nie wspominałem Taba 10.1 zbyt dobrze, podobnie po oddaniu mniejszej wersji mam mieszane uczucia. Wiele do ideału nie brakuje, jednak szkoda, że Samsung chciał jak najmniejszym kosztem wypuścić na rynek „nowe urządzenie” i zgarnąć tym samym większe zyski. Wyszedł mniejszy „odgrzewany kotlet” i w praktyce wybór między 8.9 a 10.1 ogranicza się jedynie do LTE i wielkości ekranu. Zarówno wady, jak i zalety są niemal takie same. Szkoda. Przede wszystkim brakuje szybkości. Koreański producent musi coś z tym zrobić, bo najpoważniejszy konkurent – iPad ma przewagę nad androidową konkurencją pod względem prędkości działania, a jeśli ktoś bierze pod uwagę tylko urządzenia z „Robotem” na pokładzie, także może w kwestii szybkości wyeliminować Taba 8.9. Pierwszy Galaxy Tab rynku nie zawojował, podobnie było z 10.1… bardzo prawdopodobne, że tak będzie i z tym modelem. Co gorsza, Samsung nie przygotował aktualizacji do ICS dla Taba 8.9 – pozostaje więc jedynie korzystanie z pracy „magików” z XDA.

Jak jednak napisałem: niewiele brakuje, by urządzenie było godne polecenia. Pod względem sprzętowym tablet ma naprawdę sporo zalet, z których wiele stawia je o krok przed konkurencją. Nie ma tabletu z Androidem obsługującego LTE poza Tabem 8.9 właśnie, ekran i bateria są absolutnie najwyższej klasy, a jakość dźwięku zadowoli naprawdę sporo osób. Komu więc mogę polecić Samsunga Galaxy Tab 8.9? Użytkownikowi mało wymagającemu, który będzie uważał tablet jedynie za dopełnienie netbooka/smartfona/laptopa/komputera stacjonarnego, a nie za jego zamiennik. Takiemu, który z tabletu będzie korzystał raczej okazyjnie, i do mało wymagających zadań. Każdemu… jeśli przymknie oko na przycinki i skupi się po prostu na korzystaniu z urządzenia, a nie kombinowaniu, jak je rozgrzać do czerwoności. Jeśli szybkość działania ma dla nas większe znaczenie i nie potrzebujemy LTE – można poszukać czegoś innego.

Zalety:

  • wysoka jakość wykonania
  • dobre materiały
  • świetnej jakości ekran
  • rewelacyjna bateria
  • komplet standardów transmisji z LTE na czele
  • bardzo wysoka jakość dźwięku
  • wygodna klawiatura
  • rozbudowany i funkcjonalny odtwarzacz filmów
  • wygodny system z możliwością personalizacji
  • dobre odprowadzanie ciepła przez obudowę

Wady:

  • niezadowalająca szybkość systemu
  • palcujący się ekran
  • brak rozszerzenia pamięci
  • niestandardowe złącze transmisji danych
  • ubogi zestaw sprzedażowy
  • kłopoty z pracą przeglądarki internetowej
  • rysujący się plastik z tyłu
  • słabo wyczuwalne przyciski sprzętowe
  • nieprzemyślana lokalizacja głośników

Ocena poszczególnych elementów (oceny w skali szkolnej 1-6):

  • Jakość wykonania obudowy: 5
  • Intuicyjność i wygoda obsługi: 5-
  • Stabilność i szybkość interfejsu: 3
  • Wiadomości: 4+
  • Czas pracy baterii: 6
  • Aparat: 3+
  • Odtwarzacz muzyki: 5+
  • Internet: 3+
  • Stosunek ceny do jakości: 4-

Średnia: 4,38 (dobry)

Autor: Jakub Stypułkowski (Oscypek)

Udostępnij

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x