Plus Blog

Oferta w Plusie, Telefony, Telekomunikacja, Testy Telefonów, LTE

Test telefonu LG Swift L5

Test telefonu LG Swift L5

„Tania zabawka” – jak często spotkaliśmy się z takim określeniem jakiegoś telefonu? Czasami urządzenia, którym daleko do miana tanich, są określane w ten sposób z racji przede wszystkim niskiej jakości wykonania. W opinii wielu osób tani telefon to najczęściej słabo wykonane urządzenie, sprawiające wrażenie właśnie takowej „taniej zabawki”. I tu wkracza LG L5 – kolejna propozycja koreańskiego koncernu z linii L. Smartfon ten wygląda bardzo stylowo i elegancko w porównaniu do innych propozycji z tej półki cenowej. Jak wiadomo, wyróżniającymi serię L czynnikami są duże ekrany i atrakcyjne wzornictwo. I tak też jest w rzeczywistości – ciężko (poza Omnią M) jest znaleźć nowy smartfon w cenie L5, który oferowałby 4-calowy ekran. Niespotykany w tym segmencie „high-endowy” wygląd i spory ekran powinny więc być najmocniejszymi stronami testowanego urządzenia. Czy tak jest rzeczywiście?

Nic bardziej mylnego. Zdecydowanie zachęca przystępna cena, w praktyce jednak ten telefon nie będzie pasować każdemu. Największą zaletą L5 powinien być (według założeń linii L-Style) wyświetlacz. Jak się jednak okazuje – tak nie jest. L5 ma sporo zalet, ale też pewne wady. Przede wszystkim jest to jednak telefon, który ma jasno określoną grupę docelową. W zależności od wymagań można ten telefon odrzucić w swoich planach zakupowych lub natychmiast wziąć pod uwagę – zapraszam więc do przekonania się, czy przedstawiciel linii L-Style oznaczony numerem 5 pasowałby również tobie.

Zestaw

W zestawie testowym otrzymałem jedynie smartfon i ładowarkę, na którą składa się: wtyczka i kabel USB. Jednak w wersji sprzedażowej do zestawu oprócz smartfonu dołączono: zestaw słuchawkowy, ładowarkę dwuczęściową, dokumentację oraz naklejkę NFC. Zwłaszcza obecność tej ostatniej jest miłym dodatkiem. Ładowarka ma wydajność prądową 700 mA – nie jest to zbyt duża wartość i ładowanie L5 trwa dosyć sporo czasu. Dostałem egzemplarz testowy (Not For Sale), a nie sprzedażowy.

Oppan L-Style – obudowa, wzornictwo i wykonanie

Wzornictwo L5 jest zdecydowanie minimalistyczne. Wyłączony telefon prezentuje się elegancko i jedynie pseudometalowa ramka na boku może budzić pewne obawy. Tylna pokrywa baterii nie wygląda tandetnie, pokryta jest drobnym wzorem i ma lekko chropowaną fakturę. Z naciskiem na słowo „lekko” – bo jest ona jednak dosyć śliska i przy niestabilnym chwycie nietrudno o wypuszczenie urządzenia z ręki. Na początku dziwić może niewielkie wyodrębnienie tylnej klapki od bryły na górze – ma to jednak same zalety. Po podważeniu tej części ściągamy tylną klapkę. Dzięki dodatkowej przestrzeni demontaż pokrywy nie powinien sprawiać żadnych problemów. Telefon wtapia się w dłoń wygodnie, nie ciąży w kieszeni i można go sprawnie obsługiwać jedną ręką, bo nie jest on zbyt duży.

   

Przedni panel składa się z dotykowego ekranu, który otacza dość gruba, zwłaszcza na krańcach panelu, błyszcząca ramka w kolorze czarnym. Nad ekranem znajdziemy logo producenta, a jeszcze wyżej głośnik od połączeń telefonicznych. Poniżej wyświetlacza przestrzeń zagospodarowana jest przez fizyczny klawisz Home, umieszczony centralnie, oraz dotykowe przyciski Wróć i Menu. Klawisze te działają nienagannie i nie ma mowy o braku reakcji na działania użytkownika. Tył telefonu zajmują między innymi obiektyw aparatu i dioda LED. Można mieć obawy co do stanu tego pierwszego w przyszłości, ponieważ szkiełko chroniące optykę znajduje się we wręcz niezauważalnym zagłębieniu. Niżej zostało umieszczone logo LG (sprawiające wrażenie naklejonego), a na samym środku tylnej klapki dostrzec można logo standardu NFC – dokładnie w tym miejscu pod tylną klapką znajduje się antena modułu. Na dole, po lewej stronie znajduje się wylot głośnika zewnętrznego. Pod pokrywą baterii można znaleźć oczywiście ogniwo (o pojemności 1500 mAh), które blokuje slot kart SIM (w standardowym rozmiarze) oraz slot kart pamięci microSD. Ten ostatni jest umieszczony z boku, dzięki czemu karty pamięci można wymieniać bez restartu telefonu – za to duży plus.

  

Na górze urządzenia swoje miejsce mają włącznik telefonu (będący zarazem klawiszem blokady) i wyjście słuchawkowe w standardzie mini-jack. Bok prawy pozbawiono jakichkolwiek elementów – w tym sprzętowego spustu migawki, ale o tym nieco później. Przeciwległa strona zajęta jest jedynie przez klawisze regulacji głośności. Dół telefonu jest miejscem dla portu microUSB oraz telefonu. Wszystkie przyciski są dobrze wyczuwalne i sprawują się bez zarzutu.

   

Jakość wykonania jest idealna. Materiały nie są może wyśmienite (choć jak na tą półkę jest bardzo dobrze), ale ich spasowanie jest doskonałe. Można zapomnieć o jakimkolwiek skrzypieniu czy latających wewnątrz częściach. Nic nie odłazi ani się nie rysuje – nawet ta „zła” plastikowa ramka. Podobnie jest z osłoną ekranu, która jest bardzo odporna na zarysowania. Podsumowując – oklaski dla LG za jakość wykonania, która w tej półce jest niewątpliwie do pozazdroszczenia. Oby więcej tak solidnie zmontowanych urządzeń.

Ekran

4 cale przekątnej ekranu to wielkość, którą oferują zazwyczaj urządzenia za co najmniej 700 zł. Tu jednak zaskoczenie – poza Omnią M testowany LG to najtańszy na rynku produkt z tak dużym wyświetlaczem. Gorzej jest jednak z rozdzielczością, która wynosi 320×480 pikseli. Nie oszukujmy się, jest to bardzo słaba rozdzielczość jak na tą powierzchnię. HVGA stosuje się w telefonach z ekranami o przekątnej co najwyżej 3,5” – tutaj jest to o pół cala więcej, co skutkuje jeszcze mniejszą gęstością upakowania pikseli – tylko 144 ppi. Słabo, ale… można się do tego przyzwyczaić, choć zdecydowanie to widać. Dane danymi, ale jak jest z resztą parametrów?
Podobnie, czyli niestety nie najlepiej. Obraz wyświetlany na ekranie charakteryzuje się słabymi (zwłaszcza w pionie) kątami widzenia. Kontrast także nie jest najlepszy, barwy sprawiają wrażenie bladych. Odmiennie wygląda kwestia jasności ekranu – jest ona bardzo wysoka, co przekłada się na dobrą widoczność w słońcu. Telefon nie posiada jednak czujnika oświetlenia – zaliczam to na poczet wad. Reakcja na dotyk jest wzorowa i nic nie można pod tym względem zarzucić. Duże ekrany są wizytówką linii L-Style, jednak w tym wypadku ilość cali i powierzchnia ekranu nie idą w parze z jakością wyświetlanego obrazu. Szkoda.

System oraz nakładka producenta

Testowany egzemplarz pracował pod kontrolą systemu Android w wersji 4.0.3, dopełnionego nakładką producenta o nazwie LG UI w wersji 3.0. Nakładka jest bardzo lekka i czytelna, choć jej styl nie musi się każdemu podobać (i tak też było w moim przypadku). Nie jest ona tak efektowna jak Sense czy TouchWiz, obsługuje się ją jednak wyjątkowo przyjemnie, wszystko jest poukładane, a i dodatkowych funkcjonalności nie brakuje.

  

Ekran blokady składa się z 4 skrótów na dole – ich miejsce jest stałe, ale skład już nie. Możemy więc sobie wyciągnąć na ten ekran skrót do każdej aplikacji. Nad paskiem skrótów znajduje się zegar, którego styl również możemy wybrać, opcjonalnie też dodać do niego kalendarz. Odblokowanie ekranu polega na kliknięciu w dowolne miejsce ekranu i przeciągnięcie od miejsca dotknięcia do okręgu. Gdy dotkniemy jakiegoś skrótu na ekranie blokady i zaczniemy od niego odblokowywać ekran, to od razu przejdziemy do wybranej aplikacji.
Do dyspozycji oddano 5 pulpitów, które możemy zapełnić skrótami bądź widżetami. Na dole także widoczny jest dock – możemy umieścić w nim do 5 dowolnie wybranych aplikacji bądź skrótów. Na każdym ekranie stale widoczny jest pasek wyszukiwania Google i wyszukiwania głosowego – może nie denerwuje sam widok, ale fakt, iż tego nie da się wyłączyć. Przewijanie pulpitów może odbywać się z różnymi efektami przejść, możemy też ustawić, czy chcemy przełączać ekrany na około (by przejść z piątego pulpitu od razu do pierwszego). Możemy także opcjonalnie te efekty wyłączyć czy też wyłączyć przewijanie tapety.
Aplikacje są domyślnie poszeregowane w szufladce alfabetycznie, w siatce 4×4 – w przeciwieństwie do L7 nie da się tutaj jednak zmienić gęstości siatki. Można wyświetlać wszystkie aplikacje, czy też tylko te pobrane lub widżety. Tych ostatnich nie jest jednak zbyt wiele, choć niektóre z nich są naprawdę przydatne – chociażby widżet bezpośredniego telefonowania czy też wysyłania wiadomości do danej osoby. Żadnego zbędnego przeszukiwania kontaktów – wyciągamy na pulpit, klikamy i dzwonimy – dla mnie bomba. Świetnym rozwiązaniem jest też umieszczanie pobranych aplikacji na samym końcu, a nie wkomponowywanie ich w alfabetyczną listę. Dzięki temu wszystko jest na swoim stałym miejscu (choć oczywiście też możemy to poprzesuwać jak nam się żywnie podoba), a pobrane programy nie przeszkadzają, choć są stale dostępne. Kolejną perełką jest folder „Dodatkowe aplikacje” gdzie znajdują się wszystkie bonusowe programy (dla niektórych jednak skrótowo: śmieci) od producenta.
Nie zabrakło górnego paska powiadomień, po rozsunięciu którego ukażą nam się przyciski do wyłączania różnych interfejsów bezprzewodowych czy też funkcji QuickMemo, czyli szybkiej notatki pisanej odręcznie na ekranie lub skrótu do menu ustawień. Jakby tego było mało, możemy także zmieniać kolejność elementów – kolejny plus. Po przytrzymaniu sprzętowego przycisku Menu wyświetla się nam menu wielozadaniowości.

   

800 MHz procesora i 512 MB pamięci RAM wystarczają do całkiem płynnej pracy. Zdarzają się niekiedy przestoje, jednak bez wpływu na szybkość użytkowania. Nie jest to demon szybkości, gdzie wszystko pracuje perfekcyjnie, lecz w codziennym użytkowaniu ciężko się do płynności działania LG L5 przyczepić. Przewijanie pulpitów jest płynne, chwilę potrafią się uruchamiać aplikacje, jednak nie jest to denerwujące. Gorzej jest jednak z dodatkowymi aplikacjami. Proste gry trójwymiarowe potrafią działać zauważalnie wolniej. Stabilność jest absolutnie wzorowa – nie odnotowałem podczas testów żadnych restartów czy też niespodziewanych błędów.

Połączenia i wiadomości

Działanie nakładki systemowej sięga i tutaj – jednak z bardzo korzystnym dla użytkownika skutkiem. Widok skrzynki odbiorczej jest czytelny, we wszelkie belki łatwo trafić, a interfejs nie jest szarobury, jak to bywa w wielu Nokiach. SMSy są poszeregowane według widoku rozmówców, na samej górze są wyświetlane najnowsze konwersacje. Poziom niżej SMSy są wyświetlane w postaci „dymków”. Opisany przed chwilą sposób wyświetlania jest niestety niezmienialny, choć bardzo wygodny, jak w większości urządzeń, nawet tych konkurencyjnych. Oprócz tego dostajemy jednak kilka perełek – bo jak inaczej nazwać tak świetną funkcję, jak wyszukiwanie danych fraz we wszystkich prowadzonych wcześniej konwersacjach? Nie jest to może (przynajmniej dla większości) priorytetowa funkcjonalność, jednak jej obecność niewątpliwie cieszy. Możemy także ustawić limit, powyżej którego archiwalne wiadomości będą usuwane automatycznie.

  

Klawiatura ekranowa okazuje się być zaskakująco wygodna, nie tylko jak na telefon z 4-calowym ekranem. LG przygotowało własną klawiaturę i jest ona bardzo celna w pionie – literówki zdarzają się jedynie na początku, a po dosłownie chwili treningu można bardzo szybko pisać. Muszę też przyznać, że klawiatura L5 okazała się wygodniejsza niż chwalona przeze mnie od czasu testów Lumii 900 klawiatura systemu Windows Phone, zastosowana w Omnii M. Poziomy układ również jest bardzo wygodny i oferuje całkiem sporo miejsca i na klawiaturę, i treść wiadomości, kosztem jednak widoku konwersacji w tle, którego w landscape nie zobaczymy. Niekiedy daje się jednak we znaki niewielka moc obliczeniowa.
Sporo ciepłych słów należy się też nakładce, jeśli chodzi o obsługę połączeń. Począwszy od cyferblatu wszystko jest czytelne, bardzo przemyślane, i już po raz kolejny – z dodatkowymi „ficzerami”. Przy wprowadzaniu numeru dzieli się on na bloki po trzy cyfry, jeśli to numer komórkowy, czy też na sekcję numeru kierunkowego i pozostałych siedmiu cyfr w wypadku numeru stacjonarnego. Od razu z poziomu tego menu możemy dodać numer do kontaktów czy rozpocząć tworzenie wiadomości SMS pod ten numer. Nie zabrakło oczywiście funkcji SmartDial. Na górze znajdują się cztery zakładki – oprócz wybierania numeru można tam znaleźć rejestr połączeń z możliwością filtrowania pozycji według daty (!), książkę telefoniczną czy też najczęściej wybierane numery. Do kontaktów możemy dodać różne dane, włącznie z danymi teleadresowymi, stroną internetową, zdjęciem czy osobnym dzwonkiem. Wpisy możemy też organizować w grupy. Wszystko podobnie jak w wypadku skrzynki odbiorczej SMS jest czytelne, proste i wygodne.

  

Jakość rozmów to kolejne pozytywne zaskoczenie – rozmowy wykonywane przy użyciu smartfonu LG są bardzo komfortowe. Głos jest naturalny, ma przyjemną barwę, nie będąc jednocześnie rozmytym. Mamy do czynienia z przyjemnym, wyraźnym dźwiękiem. Głośność również jest godna pochwały, dla niektórych osób może być ona wręcz zbyt duża. Oprócz tego telefon obsługuje dźwięk w standardzie HD Voice, dostępny w Polsce u dwóch operatorów.

Szeroko pojęte multimedia

Zacznę nietypowo od obsługi filmów w smartfonie LG. Nie jest to demon szybkości, więc nie liczmy na obsługę filmów w rozdzielczości FullHD czy HD, a nawet mniejszej. Rozdzielczość jest ograniczona programowa do 480 punktów w pionie. Klipy w formacie MKV się nie odtwarzają, a nawet pliki AVI i MP4 o rozdzielczości mniejszej niż 480p potrafią płatać figle – np. odtwarzać się bez dźwięku. Te niedogodności można jednak rozwiązać alternatywnymi aplikacjami. W komfortowym oglądaniu może jednak przeszkadzać niskiej jakości ekran. Powyższych uchybień nie traktuję jednak jako poważne wady, bo za tą cenę ciężko się spodziewać cudów.

   

Odtwarzacz plików muzycznych jest bardzo prosty, ale wszystko jest na swoim miejscu i nie ma żadnych braków, a nawet i są dodatkowe funkcjonalności. Nasza muzyczna biblioteka może być opcjonalnie poszeregowana alfabetycznie, według albumów, wykonawców czy też list odtwarzania. W menu tych ostatnich możemy wybrać utwory ostatnio dodane czy też konkretną płytę jako playlistę – świetne udogodnienie. Oprócz tego możemy wybrać folder, z którego chcemy odtwarzać muzykę. W oknie odtwarzania można ujrzeć nazwę utworu, nazwę albumu (jeśli do utworu wcześniej podpięliśmy tagi), a poniżej belkę z czterema przyciskami – odtwarzania losowego (nazwanego w LG także „trybem imprezy”, opcji zapętlania, wyświetlenia tekstu utworu (szkoda tylko, że tylko wgranego do pamięci telefonu, a nie pobranego na bieżąco z Internetu) czy też przejścia do folderu, z którego odtwarzany jest utwór. Jeśli do piosenek przyporządkowaliśmy okładkę, to ona również się wyświetla. Nie zabrakło paska przewijania, przycisków do sterowania muzyką czy też przycisku powrotu do biblioteki. Każdy utwór możemy ustawić jako dzwonek i oznaczyć jako ulubiony (a ulubione utwory to także osobna playlista). Brzmienie możemy skorygować korektorem z kilkoma predefiniowanymi ustawieniami, nie ma niestety możliwości tworzenia własnych. Opcjonalnie możemy też usunąć z menu powiadomień kontroler sterowania utworu. Bardzo miło zaskoczyły mnie dwa dodatki. Pierwszym z nich jest wyłącznik czasowy, który wyłącza odtwarzacz automatycznie po wybranym czasie – bardzo dobra opcja dla słuchających muzyki po nocach ;-). Drugim jest obsługa plików w formacie FLAC, której nie spodziewałem się w tak tanim urządzeniu – więc tym większe brawa dla LG.
Jakość dźwięku nie jest może topowa, jednak powinna zadowolić sporą część użytkowników. Przede wszystkim dostajemy bardzo dużo mocy na wyjściu, więc nie musimy obawiać się o głośność. Dźwięk oferowany przez L5 jest całkiem dynamiczny, jednak sprawia wrażenie zbyt ciemnego – czyli z nadmiarem przesłaniających resztę sceny basów. Można to skorygować equalizerem, niesmak jednak pozostaje. Na słuchawkach wyższej klasy (typu Creative Aurvana Live!) produkt LG daje jednak sporo frajdy ze słuchania muzyki w bardzo dobrej jakości. Na utwory muzyczne oraz filmy mamy dostępną pamięć wewnętrzną o pojemności 2,5 GB (tyle zostaje z 4 GB do dyspozycji użytkownika).
Aplikacja radia spełnia założenia całej nakładki – efektywność kosztem efektowności. Aplikacja nie wygląda tak dobrze jak ta ze smartfonów innych firm, ale sprawuje się całkiem dobrze. Bardzo dobrym posunięciem jest spora pamięć na ulubione stacje – 48 pozycji to aż nadto jak na polski eter.

Bateria

Testowanemu smartfonowi prądu dostarcza bateria litowo-jonowa o pojemności 1500 mAh. Wartość całkiem spora, patrząc na to, że propozycje z wyższej półki są wyposażone w baterie o podobnej pojemności (HTC One V, Galaxy S Advance). Tutaj natomiast podzespoły są zdecydowanie mniej wymagające – niskiej jakości ekran, procesor o niższej częstotliwości taktowania. Wydaje się więc, że musi się to korzystnie odbić na czasie pracy na pojedynczym ładowaniu. I tak też jest w rzeczywistości. Zanim podłączyłem telefon do ładowarki, w międzyczasie zdołałem wypisać około 70 SMSów, porozmawiać około 70 minut, przeglądać Internet przez WiFi przez kilkanaście minut i tyle samo czasu posłuchać muzyki. Telefon domagał się prądu w połowie trzeciej doby – wynik jest więc bardzo dobry. Ze spraw programistycznych warto pochwalić dwa dodatki. Pierwszym jest możliwość wyświetlania stanu baterii w procentach (standardowe w ICS), drugim są plany oszczędzania energii. Możemy sobie ustalić, co wyłączyć (interfejsy bezprzewodowe, przyciemnienie ekranu) i kiedy (gdy poziom naładowania spadnie do danej wartości procentowej).

Aparat i wideo

Menu aparatu jest proste, ale nie grzeszy wygodą. Głównym zarzutem jest widok listy po naciśnięciu przycisku dodatkowych opcji. Poszczególne obszary odpowiadające za daną opcję są zbyt małe i ciężko trafić w żądaną funkcjonalność. Można było zastosować pełnoekranową siatkę i ergonomia znacznie by wzrosła. Po lewej stronie znajdują się także przyciski zoomowania, korekty ekspozycji, trybu robienia zdjęć i opcji lampy błyskowej. Prawy bok ekranu zajęty jest przez trzy przyciski – przełącznika aparatu/kamery, spustu migawki i skrótu do galerii. Aparat wyposażony jest w diodę LED (jednak umiarkowanej mocy), autofocus, wykonuje zdjęcia w rozdzielczości 5 MPX. Ostrość możemy ustalać także przez dotknięcie danego punktu na ekranie.
Robienie zdjęć nie jest jedną z moich ulubionych czynności i w telefonie nie jest to dla mnie funkcja ważna. Choć gdy zdjęcia z telefonu są świetnej jakości, to aż chce się to wykorzystywać (Xperia P). W wypadku L5 sytuacja jest zgoła odmienna. Jakość zdjęć zdecydowanie odpycha – efekt jest godny pożałowania. Zaczynając od pracy autofocusa, który płata figle i w efekcie wiele zdjęć wychodzi albo poruszonych, albo nieostrych. Końcowe fotografie nie są ostre i możemy zapomnieć o jakichkolwiek szczegółach. Dodając do tego nienaturalną kolorystykę uzyskujemy rezultaty, którymi lepiej się publicznie nie chwalić. Fotografie wyglądają jak te z klasycznych telefonów z niższej półki.

Przykładowe zdjęcia wykonane telefonem LG Swift L5:

  

  

  

Jakość nagrywanych filmów jest podobna – czyli słaba. Choć żaden smartfon w tej cenie nie nagrywa filmów w rozdzielczości HD, to nawet modele kręcące filmy w VGA oferują lepsze kolory i więcej szczegółów, chociażby Omnia M.

Internet

Interfejs aplikacji, za pomocą której można przeglądać zasoby Internetu, jest całkiem wygodny. Oprócz paska adresu na górze znajduje się przełącznik kart (maksymalnie cztery). Stronę można zapisać w wersji offline (bardzo przydatne dla oszczędzających pakiety internetowe). Bardzo dobrą opcją jest przełącznik wersji komputerowej i mobilnej. Podobnie jak osobna regulacja jasności ekranu dla przeglądarki. Za komunikację odpowiadają następujące standardy łączności: WiFi b/g/n, BlueTooth w wersji 3.0, HSDPA 7,2 Mbps oraz sztandarowa (przynajmniej według producenta) funkcja – NFC.

 

Przeglądarka internetowa działa wolno. Zarówno wpisywanie znaków, jak i nawigacja po stronach, w tym zoomowanie, odbywają się skokowo i trzeba niekiedy czekać na reakcję telefonu, co jest bardzo denerwujące. Przeszkadzać może też inna rzecz, która daje się mocno we znaki przy wpisywaniu treści, loginów, haseł, czy adresu. Do klawiatury dołączono przycisk .com – ma to swoje zalety, ale przez to spacja jest bardzo mała i trudno w nią trafić. Częściej zdarza się naciśnięcie dołączonego dodatkowo przycisku i musimy notorycznie usuwać niepożądane znaki.

Podsumowując…

Na początku napisałem, iż ten smartfon ma wyraźno określoną grupę docelową. Nie chodzi tu jednak o wiek odbiorców, lecz wymagania. LG L5 zdecydowanie polecam osobom, które chcą mieć tani, ale wygodny smartfon wykorzystywany do podstawowych czynności. Głównie z racji wysokiej jakości rozmów i bardzo wygodnej klawiatury ekranowej – nie bez znaczenia jest też bardzo dobra bateria. Zawiodą się osoby, które używają telefonu do multimediów – jakość zdjęć jest bardzo słaba, muzyka gra natomiast dobrze (ale nie bardzo dobrze).
W cenie 500 zł, bo tyle za L5 trzeba zapłacić na popularnym portalu aukcyjnym za nowy egzemplarz bez umowy, smartfon LG ma kilku konkurentów. Za niewiele wyższą cenę można dostać już trochę starszy, ale w dalszym ciągu godny polecenia model HTC – Desire C. Może nie ma on aż tak dużego ekranu, ale multimedia stoją nim na wyższym poziomie, kosztem jednak czasu pracy baterii. Samsung w tej cenie zaoferuje Galaxy Mini 2, jednak wykonanym z gorszych materiałów i już ze sporo mniejszym ekranem. Oprócz tego można kupić Omnię M (jeśli nie potrzebujemy Androida), a test telefonu Samsung Omnia M również można przeczytać na naszym blogu. Za tą cenę ten smartfon z Windowsem oferuje dużo lepszy ekran, lepszy aparat i trudno poza tym doszukać się u niego większych braków – i jeśli nie chcemy L5, poleciłbym właśnie ten model. Oprócz tego można zastanowić się nad sporo tańszą, jednak gorzej wykonaną i z niewiele lepszą jakością multimediów Lumię 610.
Mam jeszcze parę subiektywnych wniosków. Często wśród zwolenników linii L-Style (często posiadaczy smartfonów z tej serii) przy dyskusji o wadach i zaletach smartfonów z serii L pojawia się następujący argument: „pokaż mi telefon w tej cenie z tak dużym ekranem”. Prawda – za 500 zł w wypadku L5, czy też 700 zł przy L7 nie ma telefonów z tak dużymi ekranami. Ale sporo użytkowników wolałoby telefon z mniejszym ekranem, ale lepszej jakości (czy też z bardziej dopracowanymi multimediami, które nie są najmocniejszą stroną ani L5, ani L7). Pomijam jednak resztę funkcji L5 – a o nich napisałem nieco wyżej. Czy smartfon przekonał mnie do siebie? Tak, ale nie do końca. W moim wypadku przyjemność z korzystania ze smartfonu psuł słaby ekran. Jednak każdy smartfon musi mieć jakieś wady, a w wypadku L5 da się niektóre z racji ceny przełknąć. Nie bez znaczenia jest też wiele dodatków uprzyjemniających obsługę telefonu. Telefon dostaje ode mnie ocenę końcową 6+/10.

Zalety:

  • idealna jakość wykonania
  • atrakcyjny, elegancki design
  • bardzo dobra jakość i głośność rozmów
  • całkiem płynna praca systemu (w dodatku Android 4.0 z pudełka)
  • lekka, czytelna nakładka
  • bardzo wygodna klawiatura ekranowa
  • zadowalający czas pracy na baterii
  • odtwarzanie plików FLAC w standardzie

Wady:

  • bardzo słabe kąty widzenia ekranu; mała gęstość upakowania pikseli
  • bardzo słaba jakość zdjęć i nagrań wideo
  • brak czujnika oświetlenia
  • brak osobnego przycisku spustu migawki
  • mało wydajna przeglądarka
  • jednak za mało mocy do dodatkowych zastosowań

Autor: Jakub Stypułkowski

Udostępnij

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x